Najnowsze komentarze
Ostrzegam wszystkich przed zakupem...
Kolega chyba jeździ i cieszy się z...
Pasterski do: Żarcie w trasie
Próbowałeś może zjeść burger bądź ...
Luketusz do: Bezasfalcie ciągnie
Nie jeździłeś więcej w tym sezonie?
Motocyklem możesz jeździć z takimi...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki

14.09.2014 18:44

Przyswajanie się z prędkością: 60kmh

Po raz pierwszy wjeżdżam na główną drogę. Duzy ruch samochodowy, pędzą. Dajem gazu, i nagle lecę szeczdziesiątką. Czuję się niepewnie, czuję zagrożenie - najmniejszy błąd - pyk - i koniec. Muszę się przyzwyczaić do ruchu, opanować strach.

Od Piaszeczna na południe przez Gołków, Runów i Henryków - nie było skrętu w lewo, więc jechałem na Tarczyn aż się dało znaleźć skręt w spokojniejszą drogę. Uff- i jaka ulga.

Pierwsza jazda przy prędkości 60-65km/h na motorze to ciekawe przeżycie. W samochodzie się tego w ogóle nie odczuwa, czyba że się szaleje takimi drogami setką. Nie ma i też tego samego poczucia grozy - moment nieuwagi, błąd innego kierowcy, dziura w jezdni - i połamane koście, kalectwo.

Czuję się jak pilot myśliwca w bitwie lotniczej; każdy obiekt w lusterku może cię zabić. 'TOTAL SITUATIONAL AWARENESS' - świadomość, czujność podnieszona na nadzwyczajny poziom. Skąd wyskoczy następne potencjalne zagrożenie...?

Czuję przede wszystkim sens tego słowa angielskiego na które nie ma bezpośredniego tłumaczenia na język polski - vulnerability. Stanisławski daje to słowo jako 'ranliwość; wrażliwość na ciosy; podatność na zranienie; niezabezpieczenie przed ciosami.'  Motocyklista jest znacznie bardzie vulnerable niż pieszy czy cyklista. Chodzi tu o panowanie nad sobą i nad swoim motorem. Natomiast, co zrobi inny użytkownik drogi - mogę tylko zgadnąć.

Zjeżdzam w końcu na boczne drogi; czuję tu ulgę, bo już w lusterkach nie ma tych ciągle nadjeżdżających świateł, wyprzedzające mnie jedno za drugim. Zwalniam do 45-50km/h, i się czuję bezpiecznie. Zagrożeń mniej i jestem pod pełniejszą kontrolą; czuję, że panuję nad sytuacją.

Tu na tych bocznych Mazowieckich dróżkach mój motor staje się Harley-Davidson FL Hydraglide jak w moim ulubionym biker movie, The Loveless (reż Katherine Bigelow, 1982), a Mazowsze przemienia się w poludniowe USA...

(wizja od 1:37, muzyka świetna - Eddie Dixon - Relentless)

Mimo pustki na drodze, nie czuję potrzeby przekroczenia 50km/h. Brzmi to śmiesznie? Tak samo jak nowy silnik musi się wtrzeć, nowy jeżdziec musi się przyswoić do tego, czym jest jazda na motocyklu. Jestem wszechczujny - po tych wiejskich dróżkach chodzą dzieci i starzy; Pan Heniek i Pan Ziutek chwiejnie się posuwają po poboczach. Jest pogoda - są rowerzyści. I z nienacka wysunie się ci samochód.

Moje doświadczenie na motorze 125cm3 w tej chwili sięga 200km. Unikam ruchu jak tylko mogę, ale powoli, powoli. Nic na siłe, ale też nie być bojażliwym. Krok po kroku.

Ten weekend był perfekcyjny - suchy, ciepły, słoneczny - niechaj że takich weekendów do końca sezonu jeszcze będzie sporo. Wrażenia zgarnęłem take, jakie kierowca samochodu by nigdy nie uchwycił.

Uwielbiam to. Dzieki wam poslowie, senatorzy i Panie Prezydencie! Pozwoliliście nam posiadaczom prawojazdy kategorii B wsiąść na małym motorze i posmakować wolność.

Komentarze : 1
2014-09-18 16:48:58 mufka

Z Piaseczna na Gołków i dalej na Złotokłos ganiam rowerem i ruch nie jest specjalnie dołujący, hardcore to jest rowerem na Puławskiej, osobówki, ciężarówki, autobusy, ale i tak się daje jezdnią gonić.
W ruchu nie ma co panikować, trzeba patrzeć i myśleć za innych, proste. Nieważne, czy jedzie się rowerem, samochodem, czy motocyklem.
Co do prędkości na moto wyrobisz się z czasem...

  • Dodaj komentarz