05.09.2015 21:56
Pierwsza cruiserowa wycieczka - coś zupełnie innego
Pierwsza cecha cruiser'a - dostojność. Jadę sobie w środku pasa, i mam w nosie kto tam za mną jedzie. Mimo to, że V-max Yamahy XVS 125 Dragstar'a jest tylko ciut wyższy od Derbi CrossCity 125, czuję się na nim o wiele pewniej w ruchu. Jak pisałem, niższy środek ciężkości pomaga. Mimo to, że sprzęgło potrzebuje bardziej męskiej ręki, Dragstar zachowuje się jak część ruchu drogowego, a nie jak intruz z pola. Jakoś na Dragstarze nie miałem tremy jadąc po drogach krajowych, czy między światłami w mieście. Natomiast dojeżdzając tam, gdzie kończy się asfalt - a przede nami pół kilometru szutru - mordęga panie. Dragstar jest krążownikiem szos - proszę mu nie pokazywać jakieś kolwiek polne dróżki.
Więc po angielsku - horses for courses. Inny tor, inny koń. Cieszę się, że wymieniłem opony na CrossCity na coś bardziej 'Cross' niż 'City'. CrossCity jest wariantem Derbi Senda 125, który miał tą samą ramę, geometrię i silnik, ale bardziej off-roadowe opony. A XVS 125 Dragstar jest odmianą XVS 250 Dragstar - wizualnie ten sam motocykl - ten sam blok cylindrowy nawet - tylko w środku bardziej wydłubany w przypadku XVS 250.
Wizualnie jednynie mnie nie pasuje w Dragstarze to wązkie przednie koło i opona. Czytałem, że w cruiserach grubsza przednia opona daje większą stabilność, kosztem zwinności. Współczynnik szerokości tylnej opony do przedniej - jak to się ma do prowadzenia motocyklu? Harleye typu ElectraGlide czy Road King mają koła i opony w tym samym rozmierze przód i tył. Czyżby silnik o mocy 13KM nie rozruszy takiego przedniego koła?
Miałem też dziś przyjemność odbyć moją pierwszą jazdę motocyklem z pasażerką. Dodatkowe 55kg robi znaczącą rożnicę przy hamowaniu, mniej odczuwalne było efekt na przyspieszenie czy maksymalna prędkość. Stop-start w jażdzie po mieście powodał duże obciążenie na mięśni lewego nadgarstka, dzwignia sprzęgła czuła się cięższa przy jeździe dwuosobowej. Ale jadąc dwupasmówką prękością 85km/h z pasażerką, Dragstar dawał sobie świetnie radę. Tylko trzeba było mysleć o zwolnieniu o wiele wcześniej!
Natomiast jadąc sam, Dragstar ma tą samą wadę co Derbi - brak szóstego biegu, odczuwalne przy prędkościach powyżej 60km/h. Szósty bieg, bądź większą żebatkę z przodu (OK, gorsze przyspieszenie, ale niższe obroty przy szosowej jeździe.
Co do spalenia, za wcześnie powiedzieć. Po popołudniowej przejażdce, zatankowałem na Orlenie koło domu. Leję powoli... pod korek - i paliwo znika. Leję - do samego brzego - stop - czekam, spływa. Sprawdzam pod motocykl - nic nie kapie. Leję dalej. Ubywa. Zbiornik jest duży, i chyba jest wązkie gardło pomiędzy główną częścią a rezerwą. Leję i leję - weszło ponad 5 litrów zanim się tym znudziłem. Wlałem prawie 11 litrów na początek, z kanistra, więc nie wiem w sumie czy w tedy było pod sam korek, czy nie. Wstępne obliczenie - 3,1l/100km (z czego połowa z składzie dwuosobowym).
Trzeba się przyzwyczaić do tego, że móg Dragstar to nie jest fabrycznie nowym motocyklem. Jeśli nie włączam światła - nie palą się. Więc dzięki koledze na Virago, który mnie przypomniał na Puławskiej przed Orlenem, że jadę bez świateł dziennych (już tak przejechałem 18km!). Na Derbi - włączam silnik, światła automatycznie się włączają. A tu - trzeba o tym pamiętać.
W przyszłym tygodniu druga (z trzech) wypraw do urzędu dzielnicy. Zabieram Zaświadczenie o Przeprowadzonym Badaniu Techniczym Pojazdu. Pani postępluje, zaniesie tam gdzie trzeba, a za kilka(naście) dni dostem powiadomienie, iż mogę się zgłosić do urzędu po odbioru docelowych blach, a tymczasowe czerwone zostawić.
W sumie bardzo się cieszę że mam dwa motocykle - dwa zupełnie inne wrażenia, inne style jazdy, inna estetyka. Dwa 125-ki w półowie ceny Harleya 883 Iron.
Krótkie słowo na temat kasków i cruiserów. Z kaskiem integralnym lub szczękowym, nie widać licznika na zbiorniku bez przychylania głowy w dół. Co niebezpieczne. Moment nieuwagi i... wiadomo. Więc ze wzgłędów bezpieczeństwa - warto kupić kask otwarty ('open face' lub 'jet')?
Komentarze : 12
Marcin Jan: po co mi tłumaczysz oczywistą oczywistość, za jetem z zapinaną szczęką rozglądałem się właśnie z uwagi na szczękę i wgre wchodził J105 lub N33, ale skończyło się na N103
autor bloga rozważa Jeta, stąd propozycje.
Ewentualnie można się pokusić o kask Shark Raw, też jet ale na cruisera odlot
@jas13 można ale po co? Gleba nie będzie uzależniona od tego czy masz szczękę czy akurat ją zdemontowałeś. A znająć prawo Murphiego akurat ją zaliczysz jak nie będziesz miał ją zamontowanej. I naprawdę nie wiele trzeba. Znajoma z forum absolutnie nie planowała gleby ale gość w korku otworzył drzwi w aucie i ją zgarnął.
Można zawsze patent typu Jet z wypinaną szczęką coś jak Nolan N33/N44 (N40), Airoh J105, LS2 Scape, Caberg Hyper X
Wedle badań statystycznych na szczękową część kasku przypada 24,6% uszkodzeń... Ja tam wciskam głowę w integrala (poruszam się cruserem), gleba się przytrafia czasem. Pytanie nie czy, a kiedy ;)
Pozdrawiam.
Jest wyjście można kupić kask szczękowy z możliwością przebudowy na jet'a. Kilka lat temu takie zakupiłem dla siebie i żony lecz jak do tej pory ani raz ich nie przebudowałem. Kłopotliwy jest jedynie mikrofon z interkomu przy zamykaniu szczęki . A skoro mowa o otwartych kaskach to : na przeglądzie technicznym swojego motocykla spotkałem znajomego który przybył tam w tej samej sprawie. W trakcie rozmowy maskował swoje usta więc zapytałem dlaczego tak się zachowuje.
Z uśmiechem obnażył wybite zęby oświadczając że jeździł swoim crossem po Bieszczadach i oberwał własną kierownicą a że miał właściwego kasku no to ma co ma. Wiem że istotną sprawą są względy bezpieczeństwa dlatego dorzucam ziarenko wiedzy na wesoło ;))
@ Mjk
A jednak na Dragstarze 650, Pan Yamaha oferował dwie opcje - normalny Dragstar (duży, wązkie przednie koło) oraz Dragstar Classic (mniejsze koło, szersza opona). Chodzi o stabilność vs. zwinność. Dla mnie, wizualnie Dragstar Classic jest bardziej zbliżony ideału - przez to, że ma dwa koła w podobnym rozmiarze (tył 150/90-16, przód 130/90-16).
Nie kombinuj nic z oponami. Pan yamaha dłuuugo siedział przy fortepianie kontemplując ich rozmiar i na pewno próbował mniejszych i większych rozmiarów.
Na ścigaczu był ostatnio artykuł o rozmiarach opon.
No tak, wizerunek. Asfalt może go mocno zmienić.
Kask otwarty kupuje sie ze względów wizerunkowych i po to, żeby jeszcze bardziej odczuwać wrażenia z jazdy. Nie słuchaj malkontentów, kup i sam przetestuj. Za to modyfikacje fabrycznych rozmiarów opon, czy zębatki absolutnie odradzam. Czekam na kolejne relacje i pozdrawiam!
Nie, właśnie ze względów bezpieczeństwa nie warto kupować kasków jet.
Z czasem wyczujesz maszynę i nie będziesz musiał zerkać na budzik. Zresztą kosmicznych prędkości tym wozidłem nie osiągasz więc nie ma po co patrzeć na licznik.
@ LoganCale
... i właśnie o to chodzi. Chyba że taki protektor który siedzi na brodzie i jest przymocowany do kasku... jak to spadochroniarze mają?
Ale pamiętaj że w razie nagłego uderzenia w coś twardego w otwartym kasku nic nie chroni twojej szczęki. To też może być niebezpieczne. Jednak nie wyobrażam sobie jazdy na cruiserze w integralu.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (9)
- O moim motocyklu (5)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)