19.07.2015 22:37
Skuterzyści - nieśmiertelni?
Człowiek najlepiej się uczy od własnych błędów. Po pierwszej glebie kupiłem opancerzone dzinsy kevlarowe. Po drugiej kupiłem zbroje w siatce. Motto 'All of the Gear, All of the Time'. Patrzem na tych śmiałków na skuterach - nikt an nikt nie nosi kurtki, mało kto długie spodnie.
Jadę sobie Trasą Siekierkowską. Przede mną skuter (chyba 50cc, bo mała tabliczka rejestracyjna). Na skuterze chłopak i dziewczyna. Przesuwają się z prawego pasu (na Centrum) przez środkowy pas (na Konstanciń) na lewy pas (w kierunek Ursynowa). A w okół nich szaleją samochody, nie bacząc na ograniczenie prędkości 80km/h. A skuterzyści sobie bez troski sobie jadą może 75km/h. Cholernie niebezpieczna jazda. Sekunda nieuwagi i koniec. A ci skuterzyści w szortach i T-shirtach.
Ale chwila zastanowienia... Mimo to, że jest więcej skuterów w tej chwili na drogach Warszawy niż motocyklów, czemu nie słyszałem o ani jednym wypadku z udziałem skutera? Czyżby oni po prostu nie mają wypadków?
I przez to, że nie mają wypadków, to może nie czują jakiej kolwiek potrzeby ubierania się aby zminimalizować skutki gleby?
Od czasu gdy kupiłem mój motocykl nie cały rok temu, byłem świadkiem dwóch wypadków z udziałem motocyklów pod moim biurem; koleżaniki z pracy ojciec trafił do szpitala po awarii tylnego koła motocyklu który on prowadził, inny znajomi miał wypadek w drodze do pracy na swoim motocyklu. No i ciągle w TVN Warszawa się czyta o wypadkach w których mają udział rowerzyści i motocykliści - ale jakoś o skuterach nie widać.
Policyjne statystyki wypadków drogowych uwzględniają dwuślady ze silnikiem jako motorower (do 50cc) bądź motocykl (powyżej 50cc). Więc 'motorower' może tak samo być supermarketowy skuter marki Liang Dżing albo Aprilia RS50, a 'motocykl' moży tak samo być Vespa PX125 albo Suzuki Hayabusa.
Szkoda, że policja nie publikuje dane dotyczące typu jednośladu; pewnie sportowe motocykle mają częściej wypadki niż cruisery - Harleyowców też widać latem w krótkich rękawach (ale już nie w szortach).
Ewidentnie róznica w prędkości jest główną przyczyną, dlaczego skutery znacznie mniej częsciej mają wypadki. Tak czy nie?
Czekam na odbiór mojego Derbi CrossCity 125 ze serwisu. Poprosiłem o lepsze opony na offroad - typu dual-sport. Mam nadzieję, że za niedługo będą, bo szkoda sezonu!
Komentarze : 3
Masz słaby słuch, bo udział skuterów w wypadkach jednośladów jest wcale nie mały, w Wa-wie było kilka w poprzednie wakacje i na początku tego roku, tylko właśnie nazewnictwo o którym wspominasz troszkę te sytuacje zamazuje.
Co do ubranek w weekend widziałem kilku osobników na ścigaczach i turystykach, w krótkim rękawku i bermudach, oraz kilku dobrze ubranych skuterzystów. Tu nie ma reguły, ten kto myśli i ma świadomość konsekwencji szlifu, zakłada strój ochronny, a reszta to nieśmiertelni lub Panowie/Panie Zdrapka.
tak trochę w nawiązaniu do tematu :)
http://motobanda.pl/nie-ubieraj-ochronnych-ciuchow-sa-drogie
Właśnie już latam zarejestrowanym skuterem 125 ccm, więc moge się odnieść do twojej wypowiedzi. Wydaje mi się że rzecz jest w prędkości i w masie (a poniekąd w iloczynie tych dwóch wartości - w kinematyce tą wartość określamy jako pęd ;-)) Kiedy jeździłem na Nexxonie, miałem pod 4 literami 100 kg, które latało ok 45-55 km/h i dwa olbrzymie hamulce tarczowe. Moto zatrzymywało się na kilku metrach i było się na tym czymś bardzo cięzko wy...EBać. Od 3 dni latam na 125 -tce. Rozpędzić to jest bardzo łatwo (pomimo 140 kg) ale zatrzymać już gorzej ! Czasem mam wrażenie że nie panuję nad tym gdzie to jedzie, a już dwa razy bym się położył przez garb obrośnięty mokrą trawą ! To dlatego Skutery które ważą 90 kg i mają 3-5 kM faktycznie są dość bezpieczne. Jak zaczynasz kombinować 70-90 wokół aut, i pakujesz się w różne afery, to niebezpieczeństwo wypadku wzrasta. Ja mam jeszcze jedną metodę - staram się omijać innych. Tam gdzie się "za dużo dzieje" ktoś się wyprzedza, jakaś ciężarówka, coś wyjeżdża z boku i w danej sytuacji za dużo się dzieje - ja tam nie wjeżdżam, albo wjeżdżam powoli. Manetkę odkręcam na prostej gdzie nikogo nie ma. i Jedna podstawowa zasada - nigdy nie ufam puszkantom. Nawet jak puszkant stoi przy osi jezdni i ma kierunek w lewo, to ja zakładam że skręci w prawo. Po prostu zwalniam i mijam go powoli, albo wręcz robię szeroki łuk, jakby pokazując "nie ufam Ci". I raczej się to sprawdza - jak do tej pory jeżdżę bez stłuczki 20 lat samochodami i 4 na moto. Ale o ile w samochodzie czuję się pewnie i mogę się założyć o stówę że np przejeżdżę bez wypadku najlbliższy sezon letni, o tyle wsiadając na moto mam wrażenie, że nie postawiłbym nawet 2 zł na to że nic się nie wydarzy ! I właśnie tą myśl polecam mieć z tyłu głowy cały czas.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (9)
- O moim motocyklu (5)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)