27.06.2015 18:48
Zarządzanie ryzykiem, czyli balans pomiędzy przyjemnością a bezpieczeństwem
Trzeba świadomo podchodzić do ryzyka. Jazda motocyklem to jedna z największych przyjemności w tym naszym życiu. Jednak statystyka wskazuje na to, że jazda jednośladem wiąże się z większym ryzykiem. Ponad 30 razy więcej wypadkow śmiertelnych / milion km przejechanych niż w samochodzie osobowym. Jednak wybieram motocykl nad samochodem, mimo zwiększonego ryzyka.
Ale są uniwersalne paradigmaty i narzędzia do zarządzaniem tym ryzykiem, czyli dziedzina risk management. Trzeba podejść do kwestii ryzyka rygorystycznie. Jak dobry menadżer.
Risk identification: Gdzie są ryzyka? Są ryzyka statyczne i dynamiczne. Te pierwsze to mechaniczne (czy mój motocykl jest w dobrej formie), fizjologiczne (czy ja jestem w dobrej formie np. wzrok). Ryzyko dynamiczne się rozwija podczas jazdy. Samochód pojawia się nagle przed tobą z bocznej ulicy. Plama oleju napędowego na asfalcie. Wiatr boczny (crosswind) na moście nad rzeką.
Risk assessment: Ocenić ryzyka - podzielić je na małe, średnie, duże. Są ryzyka małe, rzadkie, z skutkami niewielkimy. Ale są i duże, wszechobecne, ryzyka grożące śmiercią czy kalectwem. Inaczej się podchodzi do różnych typów ryzyka. Oceniać ryzyka pomaga nam je zmniejszać...
Risk mitigation: Czyli co mogę robić, aby zmniejszyć ryzyko? Jechać wolniej tam, gdzie ryzyko jest wyższe. Ubrać się na jasno. Nosić odpowiednie buty, rękawice, spodnie, kevlarowe dzinsy, kurtka. Unikać ruchliwe drogi. Planować trasę aby unikać cieżkiego ruchu oraz grożnych szkrzyżowań. Robić co tylko można, aby zmiejszyć ryzyka, które już zidentyfikowałem i oceniłem. Natomiast jedna - jedyna - forma risk mitigation, która nie wchodzi w grę - to odstawienie motocyklu. Mowy nie ma.
Risk acceptance: Czyli jestem mam pełną świadomość, że istnieje zwiększone ryzyko, i świadomie je akceptuję. Przykład - dziś było ciepło. Nie chciało mi ubierać dodatkowo zółtą odblaskową kurtkę nad skórzaną kurtką, mimo to, że będę dziś jeździć głównymi drogami. Fajniej i wygodniej mi jest w czarnej skórze. Większy szpan. Ale ryzyko, że kierowca mnie nie zauważy się zwiększa. Ważę jeden z drugim. Kurtka odblaskowa trafia do plecaka, na wypadek deszczu. Natomiast biorę na siebie świadomą odpowiedzialność za moje decyzję.
Największe ryzyko, jednak, jest samozadowolenie. "Udało mi się ostatnim razem, więc uda mi się tym razem. I następnym razem." Uśpiamy naszą umiejętność do oceny ryzyka.
Przed każdą wyprawą, tak jak dziś, czuję tremę. To dobrze. To znaczy, że traktuję ryzyka poważnie.
Na koniec, kilka słów mądrości od mojej matki (87 l.) które powtarza mi od młodości: Quidquid agis, prudenter agas, et respice finem. "Co kolwiek robisz, rób z rozsądkiem, i zważaj nad wynikiem."
Komentarze : 19
Statystycznie większa śmiertelność, nie jest wynikiem większej liczby wypadków, tylko gorszej ochrony (motocyklista ma kask i ochraniacze, samochodziarz blachy, pasy, poduszki, itd).
Dlatego trzeba dostosowywać prędkość do warunków i umiejętności, a zwłaszcza pamiętać, że prędkość liczona w km/h usypia, natomiast, gdy przeliczymy ją na m/s, zaczyna się robić ciekawiej.
100km/h to jest 28m/s, ale już 160km/h to 44m/s, a to znaczy że jadąc 160km/h obiekt który jest jakieś 100m przed Tobą, za 2s jest już obok Ciebie. Jeśli tym obiektem jest poprzeczna przeszkoda to masz przerąbane.
Left 4 dead - ja mieszkałem w UK i wróciłem. Dlaczego? Dlatego, że jak jesteś daleko to zapominasz o tym całym syfie. Przez to,że żyje Ci się dobrze tam nastraja Cię to pozytywnie i zaczynasz wierzyć w to, że dasz radę w Polsce. Niestety - już po roku od powrotu, jak oszczędności uszczuplały zderzyłem się ze ścianą polskiego gówna. I cały optymizm, pewność siebie prysło. W tej chwili mam pewne zobowiązania i rodzinne sprawy,które mnie trzymają w Polsce, ale plan mam żeby jednak z czasem wynieść się z tego kraju i już nigdy nie wracać.
Nowicjusz dostanie emeryturę brytyjską znając życie, pewnie jest trochę pomiędzy UK a Polską, pewnie ma tam jakąś nieruchomość,jakiś dochód itd., nie zetknął się z życiem typowego szarego Polaka pracującego za 2tyś bez perspektyw. Oczywiście nie zazdroszczę mu, cieszę się jego szczęściem, ale tak to już jest, że ogląda się życie przez swoje okulary.
@Marek_M
Wyjaśnienia nowicjusza były dla tych, których dziwi Jego polszczyzna. Krótki rys historyczny aby zrozumieć sytuację. Nawet mi, i mam nadzieję większości, nie przyszło do głowy, że chce się pokazać w jakimś wyjątkowym świetle.
@left 4 dead
Z patriotyzmem jest jak z miłością, kocha się po mimo, a nie ponieważ. Wież mi, że nasza Ojczyzna nieźle dała mi do wiwatu, ale nie myślę stąd wyjeżdżać. Pretensje mam do konkretnych ludzi (choć nie wiem, czy na takie miano zasługują), a nie do Kraju.
Co do tematu, ja również uważam, że bezpieczeństwo przede wszystkim, ale nie dajmy się zwariować. Naprawdę, przesadne myślenie o zagrożeniach może je na "myśliciela" ściągnąć. Wiem, że po wywrotce człowiek robi się przewrażliwiony, podobnie po dłuższej przerwie odczuwa się taki charakterystyczny dreszczyk, połączenie euforii i paraliżującego strachu. Ale zdrowy rozsądek najważniejszy.
ja podziwiam Nowicjusza, za to że wrócił do polski. podziwiam, chociaż trochę nie rozumem.
przy okazji zastanawiam się czym jest współczesny patriotyzm. no i wychodzi mi, że przywiązaniem do...krajobrazu! tak ! tylko ! do tych kochanych, zapamiętanych ulic, lasy, brzegu rzeki, czy miasta. do tego chce się wracać i o to walczyć. bo jak nie o to, to o co, no przecież nie o nieudolną służbę zdrowia, rakotwórczy ZUS, złodziejską policję, gówniane wypłaty, żałosne emerytury, nędzne świadczenia, czy samolubny, krwiożerczy aparat władzy.
jak tylko trafi się okazja to spierdalam stąd. moja mała firma w UK zapłaci w rok tyle podatku, co u nas płacę w miesiąc, sprawdziłem to. jak tak odpłaca mi za ciężka harówę mój kochany kraj, to ja takie coś pierdolę
a propos taką Kawę jak mam kupuję tam nówkę z salonu za 5 wypłat
krótko i na temat
Do Nowicjusza. Nie mam nic do twojej polszczyzny, gdyż masz prawo ją kaleczyć z racji długiego zamieszkiwania po za granicami kraju. Zresztą w Twoim wypadku jest to w jakiś sposób usprawiedliwione. w internecie to już norma ,że piszący nie przestrzegają podstawowych zasad gramatyki, składni, o ortografii nie wspominając.
Czytam Twoje wpisy ale ten o Twojej polskości mnie trochę dobił. Szanuję Twoje pochodzenie ale podkreślanie tego nie czyni Cie lepszym Polakiem więc po co to? To taka dygresja po za właściwym tematem.
Bądźmy widoczni! Pozdro :)
Polecam najlepszy sposób na minimalizację ryzyka, tj. szkolenie. Ja każdy sezon, rok w rok, zaczynam od szkoły jazdy. 250 zł to nie jest pieniądz w porównaniu do kosztu wózka czy pogrzebu. Szczerze polecam: www.jcgroup.com.pl
miaucoon - autor już nie raz pisał, że wychował się w Anglii, a Twoje uwagi są burackie.
Jurajski_Macho - dobrze prawisz ;)
To że ktoś nie kończy właściwie końcówek - bo nie uczył się od dziecka przez 30 lat polskiego po szkołach - to go nie skreśla z wyrażania swoich myśli, zwłaszcza jeśli są interesujące. Za to proponowałbym nie krytykować kolegi, bo to nie merytoryczne.
Mnie akurat zupełnie nie o to chodzi jeśli chodzi o "zgodzenie się" z punktem widzenia kolegi nowicjusza. Jak już tu ktoś podkreślał, przesadne podkreślanie kwestii bezpieczeństwa i bycia - jak to się u nas mawia - "akuratnym" w końcu prowadzi do obsesji polegającej na tym, że miast czuć przyjemność z jazdy skupiasz się nad tym "żeby tylko nie jebnąć".
Natomiast jeszcze bardziej niebezpieczna z obywatelskiego punktu widzenia jest twoja wiara w to, że polska to normalny kraj z mądrą władzą, bez problemów, europejski, w którym prawo znaczy prawo, a policja to grupa ludzi chcących pomóc obywatelowi....
Tak kiedyś będzie. Kiedy ? Nie pytaj mnie, ale na pewno nie za naszego życia, znaczy mojego, bo pomimo tego że jestem rocznik 1977, to z tego co mówisz wyniki badań mam gorsze. Jak nie zabije mnie nadciśnienie i stres - to napewno obserwacja tego debilizmu i kato-zacofania w tym kraju.
@miaoucoon
Jestem Polakiem z urodzenia i wyboru. Urodzony w Londynie (syn Powstańca - Baon Golski, i matki która przeszła Sybir i Bliski Wschód). Żona (urodzona w Manchesterze, córka oficera artylerii na ORP Błyskawicy i matki która też walczyła w Powstaniu) i ja postanowiliśmy powrócić do Ojczyzny w 1997 r. i tu wychować nasze dzieci.
Staram podciągać poziom mojej polszczyzny, pisanie o swojej pasji chyba pomaga.
@ Katje - będzie oddzielny wpis na temat statystyk, bo to ciekawy temat.
Nuda. Nie doczytałem do końca pierwsze go zdania :P
Ja mam takie pytanie z innej beczki, do autora. Czy ty jesteś polakiem?
Pytam, bo tekst choć napisany po polsku, wygląda jakby był przetłumaczony z innego języka przez automatyczny translator i do tego nieudolnie poprawiony. I mnie osobiście, choć mam stwierdzoną ponad 30 lat temu dysleksje, razi to okrutnie i czytać się tego nie da, a zrozumieć momentami ciężko.
...Nowicjusz, często powtarzam, że Project Manager to ktoś kto myśli, że jak weźmie 9 kobiet to urodzą mu dziecko w miesiąc ;-)
Dla mnie bardzo pozytywnym zjawiskiem jest to, że tak mądry facet jak Ty wsiadł na motocykl. Myślę wtedy sobie, że to nie może być aż tak niebezpieczne jak ludzie mówią. Po prostu uważajmy na siebie i cieszmy się tą zabawą. W Nowej Zelandii zrobili badania, które potwierdziły, że jazda w białym kasku obniża ryzyko wypadku z powodu bycia niezauważonym aż o 23%. Ciekawe jak to się przekłada na polskie drogi. Ja bym jednak nie rezygnował z odblasków.
Pozdro
seb, fakt, nowicjusz trochę to jak dla mnie niezrozumiale napisał i nie skumałam o co mu chodzi. Nie patrzyłam na to z tej perspektywy. Zresztą, statystyki statystykami - statystycznie ja i mój królik mamy po trzy nogi. Po tym co się słyszy o wypadkach nie uważam, żeby jazda samochodem była dużo bezpieczniejsza.
Mi już troche przeszło, katowałem się różnorakimi materiałamy dot. wypadków itd. Ale przestałem. Oczojebną kamizelkę z teskacza za dyche założoną mam w zasadzie na stałe na kurtce moto, biały kask, pare odblaskowych elementów na moto i wsio. Podczas jazdy oczywiście oceniam ryzyko manewrów itd ale w zasadzie stało się to już rutyną, na zasadzie kierunku przy skręcie, ot nawyk. Nawet jak kilkukrotnie miałem serce w gardle przy idiotycznych moich manewrach to po góra 5minutach starch mija i wracam do siebie. IMHO Myśleć o ryzykach trzeba, zawsze, ale tak by to nas nie ogarneło, bo przyjemność z jazdy może być zerowa.
Katje,
zanim zaczniesz z kimś się kłócić, upewnij się czy sam nie gadasz głupot.
Zastanawiałeś się ile statystyczny kierowca samochodu i motocykla pokonuje średnio rocznie kilometrów?
Sam napisałeś, że śmiertelność w przypadku kierowców motocykli była prawie dwa razy większa niż w przypadku kierowców motocykli.
Skalibruj to średnim rocznym przebiegiem dla samochodu i motocykla. Przecież jest wyraźnie napisane, że chodzi o ilość wypadków śmiertelnych na milion km a nie na sezon.
Nie wiem czy to jest akurat 30 razy więcej ale na oko wygląda na sensowny wynik.
"Ponad 30 razy więcej wypadkow śmiertelnych / milion km przejechanych niż w samochodzie osobowym. " Skąd Ty wziąłeś te statystyki? Kierowców puszek jest co najmniej 4 razy więcej, i mniej więcej tyle samo więcej ich ginie w wypadkach. Porównując liczbę zabitych do ogółu w zeszłym roku zginęło 6 procent kierowców puszek i 11 procent kierowców motocykli. Trochę więcej, ale na pewno nie 30 razy lol. No i statystykę psują nam debile w trampkach na r1 (wziętym na pierwszy motor).
Jak we wszystkim nie należy popadać w skrajność ale faktycznie niektóre rodzaje ryzyka możemy niwelować do niezbędnego minimum. Jeżeli byśmy postrzegali nasze hobby tylko przez pryzmat niebezpieczeństw jakie niesie to również dobrze możemy nie wychodzić z domu. Zresztą dotyczy to też innych aspektów życia - wyjście po buły tez może być igraniem ze śmiercią :)
Niektóre rzeczy są niezależne od nas i nie wiem jakbyśmy się starali to i tak może być dupa.
Więc uważajmy ale jednocześnie nie popadajmy w paranoję bo wówczas to już nie będzie przyjemność ale motocyklowy stres. Pozdrawiam :)
myślę, że podążasz niewłaściwa drogą. to znaczy rozumiem, że Twoi bliscy martwią się o Ciebie, zastanawiając się po jaką cholerę Ci ten motocykl. Ty żeby udowodnić, jak profesjonalnie podchodzisz do tematu nadmiernie analizujesz kwestie bezpieczeństwa. to bez sensu, ponieważ...w życiu często jest tak, że sam coś do siebie przyciągasz. jak będziesz się tak tym zadręczał, to w końcu przyciągniesz tym myśleniem jakieś nieszczęście.
wywal na śmieci tą oczojebną płachtę na kurtkę, która Cię tylko dekoncentruje i jeździj sobie swobodnie nie analizując co chwilę jakiś bezsensownych managmentów !
pozdrawiam :)
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (9)
- O moim motocyklu (5)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)